- Chciałabym być – mówiła bezimienna dziewczynka
- być jak każda dziewczynka. Siadywać wieczorami
by cerować pończochę i oczekiwać babuni.
Zegar powoli wybija godziny, godziny,
kot mruczy w kącie, a ja ciasto piekę,
chmury na niebie tylko deszcz zwiastują,
który podleje sad i ogród domowy.
Ale jestem dziewczynką, która nie ma imienia,
chociaż je sobie daję, żadne z nich nie jest prawdziwe.
Moje wątłe ręce nie nadają się do ciast ni cerowania,
myśl moja lata w ciemnościach i nie znosi godzin.
I wiem, że w owej chmurze, która przesuwa się po niebie
walczą anioły i porywające mnie demony.
Tak bym chciała, mój Boże, być imienną dziewczynką!
I siadywać wieczorami by cerować pończochę...
Miałabym przynajmniej o czym z babami rozmawiać,
i nie czułabym się tak samotna wśród wielości ludzi...
Isabel Sabogal Dunin - Borkowska
Lima 1986
Z tomiku wierszy "Daremne zrywy" wydanego w Limie, w 1988, w języku hiszpańskim.
(Napisałam ten wiersz po hiszpańsku i przetłumaczyłam go potem na polski.)